Archiwum grudzień 2006


gru 22 2006 Bez tytułu
Komentarze: 8

o 20 przyjechal po mnie B. Pojechalismy na kolacje.....bylo naprawde cudownie i prawie zapomnialam o ciezkim poranku i o tej calej chorej sytuacji.....ale M nie dal o sobie zapomniec.......siedzac juz w samochodzie w drodze do domu B dostalam esa od M - "Twoje czarne oczy mnie przesladuja, nie kaz mi zapomniec, nie myslec, nie czuc - ja tak nie umiem"....chyba przez dluzsza chwile wpatrywalam sie w ten telefon bo B wkoncu spytal co sie stalo......odpowiedz padla prawie ze przez zamkniete usta....."nie nic" a potem ..." B.....Kocham Cie - nie wolno ci w to zwatpic" i dodane w myslach - "bo jak ty zwatpisz to ja tez"

Pojechalismy do niego, obejrzelismy jakis film, potem wspolny prysznic i moglam zasnac przy nim.....nie myslac o niczym(nikim).

la-chicka : :
gru 21 2006 rozdarta od srodka.....
Komentarze: 6

ledwie rano oczy otworzylam....a juz telefon zaczal dzwonic .....

M: wstawaj krolweno, do pracy czas

K (ja) : wiem wiem....zreszta po co dzwonisz skoro 4 godziny temu skonczylismy rozmawiac przez telefon.

M:...wiem , ale nie zadawaj trudnych pytań....musialem zadzwonic

K:............................................(cisza)

M: wiesz...lubie jak jestes zaspana....chcialbym cie taka slyszec codzienie rano

rozłączyłam się

 

wczesniej przyszedl es od B : "czesc sloneczko. ja juz w pracy jestem. stesknilem sie za Toba moj robaczku, dzwonilem wczoraj do ciebie ale non stop zajete mialas - moze ci sie fonik popsul? Kocham Cie skarbie, odezwij sie jak wstaniesz. PS - wieczorem zapraszam na kolacje"                  

 

Poszlam do pracy z dusza na ramieniu i jednym wielkim znakiem zapytania wiszacym w powietrzu tuz nad moja glowa....zmeczona, zamyslona....szukajaca wyjscia z sytuacji...rozsadej drogi.

Zadzwonil B ....wyczul po moim glosie ze cos jest nie tak....dopytywal sie.....nie umialam mu wytlumaczyc..skwitowalam ze sie kiepsko czuje, ale ze kocham...bo kocham z calego serduszka i marze by tak pozostalo.

a ok.14 jedna wielka niespodzianka.....robilam klientce paznokie....a tu patrze w drzwiach staje M z usmiechem na ustach, ogromna czekolada w reku i tekstem : chcialem oslodzic Tobie dzien w pracy......

poprosilam by wyszedl.....i wyszedl.....ale cos w srodku krzyczało......wróć........

 

la-chicka : :
gru 20 2006 life is too complicated :(
Komentarze: 8

pare dni temu poznalam kogos.....na na imie M. 25 lat, ciemna karnacja, ciemne wloski, i tak samo zawiniety jak ja....wie o B i mowi ze nie chce mi niczego komplikowac...ale blaga o spotkanie....jestem twarda....kocham B i nie chce tego psuc, nie chce go krzywidzic......a wiem ze spotkanie z M nie skonczyloby sie na jednym piwku. Spedzamy godziny wiszac na telefonie....dzwoni do mnie o 23 i gadamy do 5 rano...chodze niewyspana..ukrywam to przed B bo wiem ze by go to zabolalo....mnie tez by to zabolalo. Gubie sie.....nie chce zle, dlaczego tak musi byc...dlaczego los nas kusi....kusi , my mu ulegamy, a potem zalujemy...SHIT SHIT SHIT

la-chicka : :
gru 17 2006 zakupy przedswiateczne - hehhhh
Komentarze: 2

odpuscilam sobie dzis studia bo wkonu 3ba bylo kiedys prezenty pokuwac i co????

Bartek dostanie sweterek Tommiego Hillfingera i czapeczke patrolowke no i dorwalam ten kalendarz Pirell wiec tez go dostanie.

Tata - ksiazki , ksiazki, plyty

Mamcia - jeszcze nie wiem

Babcia - kremik i perfum

Mloda - hmmmmmmmmmmmmmm

Patu (moja psiapsiola)- hmmmmmmmmmmmm

heh ...no ale nie obylo sie bez kupienia czegos dla siebie - spodenki kupilam z mysla o sylwestrze, chociaz w sylwestra bede pracowac, ale za to bede pracowac nowych spodniach - zawsze to jakies dodanie sobie otuchy:)

Dzis Goska (ex Bartka) znowu mu maila napisala a potem do niego do domu dzwonila- wrrrrrrr,zrobilabym najchetniej jej jakas krzywde, ale przeciez jestem madrzejsza od niej i nie dam sie z rownowagi wyprowadzic.

la-chicka : :
gru 16 2006 dialogi ze studenckiej lawki
Komentarze: 4

12 godzin spedzonych na wykladach nawet z najwiekszego inteligenta potrafi zrobic kompletnego debila, wariata, czuba....najlepiej prosto z WSTIH byloby pojechac do wariatkowa i dac wcisnac sie w kaftanik i oglupic(jeszcze bardziej) jakims pigulami . czemu?

miejsce : WSTIH, sala a12, Gdańsk

osoby: ja (K), moj qzyn Dawid (D), Marta (M), Dodo (Do), Pani Docent (PD)

dialog:

Do - dobra, bierzemy sie do roboty

K (wolajac ta laske co z nami te cwiczenia prowadzi) - psze pani magister, doktor , docent czy jak tam pani jest - moglaby pani podejsc i nam to wytlumaczyc?

PD - jestem docent doktor habilitowany (i tu pada potok tytułów)

M - czyli jak wkoncu? nie moze sie pani na jeden zdecydowac?

D - wy to qva normalni nie jestescie

K - normalny sie odezwal

Do - to co z ta kamienica plotuna ?

K, D, M - ???????

K - chyba neptuna

M - a tak wogole to chyba pomnikiem

D - ta pomikiem, pzeciez to kamienica jest

Do - jaka kamienica, jak fontanna

M - a to wogole w Sopocie jest?

K - ale ze niby co?

PD - zawsze tak ze soba rozmawiacie , bo kazdy tu o czym innym mowi, wiec jak wy to zadanie zrobicie?

D - przepraszam, ale jakie zadanie?

K - Dave, od 45 siedzimy nad zadaniem a ty sie teraz pytasz nad jakim?

D - oj , przepraszam wogole ze nie wiedzialem.

Do - kolejna klotnia rodzinna

M - ale psze pani, mu juz od 15 minut mamy to zadanie zrobione.

K, D, Do - TAAA????

M - no taaakk.

PD - to nad czym tak myslicie?

D - no czy fontanna plotuna to to samo co kamienica neptuna.

 

no i chyba nic wiecej mowic nie trzeba .......

la-chicka : :